Morderstwa w Siemianowicach
W minionym roku w Siemianowicach Śląskich dokonano czterech zabójstw. O niektórych – jak np. o tym, kiedy w sierpniu kompani od kieliszka się pokłócili i jeden postawił na swoim, zabijając drugiego – wiadomo niemal wszystko. O innych – w miarę trwającego śledztwa jakby coraz mniej.
Takim jest dochodzenie w sprawie morderstwa w mieszkaniu przy Alei Młodych (Siemianowice Śl.)
Do dziś wydarzenia z początku grudnia ubiegłego roku budzą szok i sieją niedowierzanie wśród mieszkańców. Są żywym wspomnieniem dramatu, który rozegrał się w bloku pod numeru 1.
– To jest niemożliwe wprost – powtarza dziś pod 10-piętrowym budynkiem jedna z mieszkanek, wskazując ręką na siódme piętro. – Tam to się wszystko wydarzyło, tam mieszkali… – dodaje i raz jeszcze unosi głowę w kierunku pięter. – Kto by pomyślał, że może ją zabić… – opowiada o 32 letnim Łukaszu K., który 5 grudnia 2020 r. zamordował 21-letnią Katarzynę M., swą partnerkę.
Ale czy zamordował kobietę w swym mieszkaniu? Świadków tej zbrodni nie było. Dopiero po fakcie mieszkańcy bloku zaczęli sobie coś przypominać.
– Jakieś tam kłótnie nieraz bywały pomiędzy nimi, i dochodziły z tego mieszkania … – stwierdzi starszy pan. – Ludzie nie raz się przecież z sobą kłócą… Ale żeby od razu zabijać?
Widywano tu tę parę, pod blokiem, jak wychodzili, spacerowali i z sobą rozmawiali.
– Zdawali się zgodni – powiadają inni.
– On pracował chyba jakiś czas temu gdzieś za granicą, a potem wrócił i kupił to mieszkanie, i się do niego wprowadził – dodają, szczegółów jednak życia tej dwójki nie znając. – I ona wtedy z nim zamieszkała.
Dlaczego z nim zamieszkała, tego już sąsiedzi nie wiedzą. Nie wiedzą również, czy Łukasz znał Katarzynę przed swym wyjazdem za granicę, czy poznał ją dopiero po swym przyjeździe do kraju?
W jakich okolicznościach mogli się poznać?
– Zapewne się w nim zakochała? – przypuszcza wielu. – I było widać, że jest od niej starszy. Może swym wiekiem jej zaimponował, wtedy, gdy z nim zamieszkała?… To się przecież zdarza przy takiej różnicy lat pomiędzy kobietą a mężczyzną.
Tego dnia, 5 grudnia 2020 roku, ponoć była w ich mieszkaniu jakaś awantura, jakaś głośna kłótnia, tak przynajmniej, po czasie, twierdzą lokatorzy tego 10 piętrowego budynku.
– Bo skoro doszło do takiej zbrodni, to coś musiało być pomiędzy nimi…
Wśród sąsiadów znaleźli się i tacy, którzy tego dnia mieli słyszeć dobiegające z stamtąd krzyki. Nie zapamiętali jednak treści awantury pomiędzy tą dwójką, a potem wszystkie odgłosy w mieszkaniu Łukasza i Katarzyny nagle ucichły.
Katarzyna M. utrzymywała stały kontakt ze swoją rodziną i zawsze na bieżąco dzieliła się z nimi swymi troskami. Stąd rodzina 21-latki była zaskoczona, gdy niespodziewanie te codzienne dotychczas telefony od niej z dniem 5 grudnia umilkły.
– W poniedziałek, 7 grudnia 2020 r., mundurowi zostali powiadomieni, iż od dwóch dni rodzina nie ma kontaktu z mieszkanką Siemianowic Śląskich – informowała wtedy oficer prasowy siemianowickiej policji.
Rodzina tym bardziej była zaniepokojona, gdyż telefon Katarzyny przez ten cały czas, gdy próbowano się z nią skontaktować, był wyłączony.
To się nigdy przed tym nie zdarzało.
Była również osiągalna zawsze telefonicznie przez swoich znajomych.
Policjanci wszczęli więc poszukiwania.
Nie było tajemnicą, gdzie przebywała dotychczas Katarzyna M., i bez trudu funkcjonariusze trafili na Łukasza K.
– Rozmawialiśmy z nim – przypominała policja.
– Po kłótni dziewczyna wyprowadziła się ode mnie – miał wtedy powiedzieć mundurowym 32-latek i dodał jeszcze, że po tej kłótni z nią nie miał z 21-latką żadnego kontaktu. – I nawet nie wiem, gdzie przebywa – dodawał, kłamiąc.
– W wyniku wykonywanych czynności stróże prawa potwierdzili, że w sobotę, 5 grudnia 2020 r. w mieszkaniu doszło do kłótni pomiędzy 32-latkiem i 21-latką – dodawała oficer prasowy.
Katarzynę M. jednak wtedy była poszukiwana.
Lokalni policjanci, do których dołączyli funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji sprawdzali miejsca, w których mogła przebywać kobiet. Penetrowano centrum Siemianowic Śl., a także brano pod uwagę sąsiednie miasta Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, i tereny wokół. Przeszukiwano lasy oraz odludne okolice, w których mogła by przebywać 21-latka. Lub gdzie mogła być porwana i przetrzymywana.
Poszukiwania te nie przynosiły jednak efektu.
Na tym etapie śledztwa Łukasz K. deklarował nawet swą pomóc w poszukiwaniach partnerki, co, jak się później okazało, było wyjątkowym cynizmem z jego strony. I jedynie na krótko zmyliło zawsze czujnych w takiej sytuacji funkcjonariuszy. W komunikatach policyjnych i w mediach pojawiał się rysopis zaginionej, że mierzy 160 centymetrów, że ma brązowe włosy i oczy. I że również nosi okulary korekcyjne. Ubrana miała być, gdy zaginęła, w czarną kurtkę z białym futerkiem u szyi.
Wszystkie służby, rodzina i znajomi poszukiwali Katarzyny M.
„Dziennik Zachodni” informował również, że komunikat o jej zaginięciu ukazał się na Facebooku, na stronie „Gdziekolwiek jesteś”. Z postu tego wynikało, iż po raz ostatni widziana była 5 grudnia 2020 r., około godz. 22.00, w Siemianowicach Śl., właśnie w pobliżu Alei Młodych 1., gdzie zamieszkiwała wraz z 32-latkiem.
I że ze znanych tylko sobie powodów zdecydowała się wreszcie odejść od swego dotychczasowego partnera, czyli od Łukasza K. I kiedy się w końcu zdecydowała na ten krok, skontaktowała się ze swoim kolegą, który jeszcze tamtego dnia, 5 grudnia 2020 roku, wieczorem, miał po nią przyjechać swym samochodem.
Gdy się ów kolega zjawił o umówionej porze, przed blokiem przy Alei Młodych, w którym mieszkała wraz z 32-latykiem, Katarzyny M. tam jednak nie było. Kolega czekał chwilę, a potem odjechał, sądząc zapewne, że zmieniła zdanie.
– Dzięki informacjom policji w sieci i mass-mediach, z funkcjonariuszami kontaktowali się różni świadkowie, przekazujący śledczym coraz więcej szczegółów dotyczących zniknięcia młodej kobiety i prowadzonego nadal śledztwa – mówiła oficer prasowy siemianowickiej policji.
Kluczowa informacja
W tym natłoku różnych spływających do komend przełomową okazała się wiadomość od jednego ze spacerowiczów, który, wychodząc z psem na spacer w dość odludnym terenie, w okolicach ogródków działkowych spostrzegł pozostawiony tam spalony samochód. Wóz sprawiał wrażenie dopiero co podpalonego, cuchnęło od niego benzyną. Funkcjonariusze bardzo szybko przystąpili do sprawdzania, gdyż oprócz 21-latki zaginął wtedy również jej pojazd. Sprawa zdawała się wiec bardzo ważna, aby ten fakt jak najszybciej sprawdzić i natychmiast wyjaśnić.
I wtedy policjanci trafili na pierwszy ślad.
Po oględzinach spalonego pojazdu, po odnalezieniu w nim nie zatartych jeszcze do końca śladów okazało się, że wstępne przypuszczenia śledczych potwierdziły się. – Odnaleziono samochód 21-latki.
Nie miano już wątpliwości, to był fiat punto należący do Katarzyny M. I podpalacz, jak stwierdzono potem, musiał się nieźle natrudzić, by samochód ten nocą przywlec w to ustronne i szczególnie rzadko uczęszczane o tej porze dnia miejsce, przy ul. Cmentarnej w Siemianowicach Śl.
– Przyjmowana więc teraz wersja śledcza prowadziła w kierunku podejrzenia, iż za zniknięciem kobiety musi stać jej 32-letni partner – dodawało wtedy biuro prasowe policji.
Po zbadaniu wszystkich śladów i analizie dodatkowych dowodów, nie miano już wątpliwości, że za zniknięciem 21-latki musi stać Łukasz K.
– Mężczyzna został zatrzymany w środę wieczorem, 9 stycznia 2010 r., w swoim mieszkaniu. Nie stawiał oporu policji.
– Zarówno w jego mieszkaniu, jak i na klatce schodowej bloku zabezpieczono wszelkie ślady, które potwierdzały popełnienie przestępstwo. Usłyszał również zarzut zabójstwa swojej 21-letniej partnerki, do którego to zabójstwa przyznał się zresztą i złożył stosowne wyjaśnienia.
Wskazał również miejsce, gdzie ukrył ciało. – Leżało w leśnych zaroślach.
Był to las w okolicach katowickiego Załęża. Miejsce również ustronne, jak to, w którym spalił samochód 21-latki. Ciało dziewczyny odnaleziono w nocy z czwartku na piątek 11 grudnia 2020 roku.
Czy motywem tej zbrodni mogła być zazdrość?
Policja jak na razie nie potwierdza tego. Nadal nie było wiadomo, czy Łukasz K. zamordował swoją partnerkę u siebie w domu, czy może jednak gdzie indziej?
Czy bił ją, gdy byli razem? Czy sąsiedzi reagowali na to co się działo za ścianami tego mieszkaniu, a potem, w trakcie zabójstwa, na klatce schodowej bloku? A może woleli nie wtrącać się w nie swoje sprawy? Jeżeli zamordował w domu, czy widział to potem ktoś, jak znosił ciało do samochodu? O której godzinie zginęła? Czy również spalono jej ciało, jak podawały niektóre media? A jeżeli to uczynił, to czy spalił jej ciało na nieużytkach, czy może w innym miejscu?
Czym się poruszał po tym, jak zamordował swoją partnerkę; sporą przecież drogę musiał przebyć nocą pomiędzy Załężem w Katowicach a ul. Cmentarną w Siemianowicach Śl. A może korzystał jeszcze z drugiego pojazdu?
Czy to prawda, że 32-latek przez wiele lat pracował w Anglii, i był wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, jak informował Fakt 24? I jakie to mogły być przestępstwa, skoro miał być osadzony za kratami? Czy był także karany za jazdę po pijanemu i miał zakaz prowadzenia pojazdu? I czy mogli wreszcie nie wiedzieć o jego przeszłości rodzice 21-latki, i ona sama. Czy też informacje te skrywał skrycie przed otoczeniem?
Pytań więc sporo.
– W chwili obecnej nie zostaną udzielone odpowiedzi na tak szczegółowe pytania, z uwagi na wstępny etap postępowania i tajemnicę śledztwa – poinformowała Beata Cedzyńska Prokurator Rejonowy w Siemianowicach Śląskich.
Czyżby w tej sprawie było jeszcze coś ważnego do powiedzenia i wyjaśnienia? Jeśli na tym wstępnym etapie postępowania wypłyną jakieś nowe szczegóły, dowód jakiś, który dla dobra prowadzonego dochodzenia trzeba na razie przemilczeć? Odkryto nowy ślad?… A może w zbrodnię tę uwikłane są jeszcze osoby trzecie? Co jest jeszcze tajemnicą prowadzonego śledztwa.
Jedno jest pewne, Łukasz K. przyznał się do winy i został aresztowany na dwa miesiące, nie stanowiąc już zagrożenia dla otoczenia. I nie może już mataczyć i zacierać śladów. Ale czy powie cokolwiek, co pozwoliłoby zrozumieć tę okrutną zbrodnię? I czy można mu wierzyć?
Roman Roessler (Reporter)
Foto – Odnalezienie spalonego samochodu ofiary było przełomem dla prowadzonego śledztwa
Zdjęcie ilustracyjne, (fot. KPP Dzierzoniów)
CZYTAJ TAKŻE – Statystyka Policji Siemianowice za rok 2020