Metropolii pierwsze działanie
Z radością wielką – ale jeszcze większym zdziwieniem, że dopiero teraz – przyjąłem wiadomość, że Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia postanowiła się dowiedzieć jakie powinny być koleje Metropolitalne. Oczywiście sama tego nie wie, nie zapytała też pasażerów, którzy od lat mówią to samo: punktualna, jeżdżąca często, nieprzepełniona, wygodna, nowoczesna z wi fi, komfortowa z klimatyzacją, mająca rozkład jazdy dopasowany do potrzeb pasażerów podobnie jak przystanków. Proszę bardzo – daję te wiedze władzom metropolii za darmo.
Jednak Metropolia chce za to zapłacić. Zarząd G-ZM postanowił więc podejść do tego metodycznie. Więc najpierw sprecyzował czego nie wie. To mu się szybko udało. Zdecydował więc tę wiedzę kupić jednorazowo, żeby zatrudnić u siebie fachowców, metropolii nie stać, biedna taka. Kupić, dodajmy, za nasze przecież pieniądze. Teraz nastąpił trudniejszy etap. Kto mu tę wiedze sprzeda? Ogłoszono więc przetarg.
Kazimierz Karolczak, przewodniczący G-ZM, pod koniec maja powiedział (co Gazeta Wyborcza opublikowała): – Mamy prawie gotowe studium transportowe. Wiemy, gdzie są największe potoki pasażerów, możemy to wykorzystać do opracowania zupełnie nowego projektu. Do tej pory nikt na poważnie nie sprawdził, jak ma się rozwijać kolej na terenie metropolii. Czas to zrobić – mówi.
Czas również sprawdzić co robił Zarząd Województwa Śląskiego, którego Kazimierz Karolczak był członkiem do jesieni ubiegłego roku, gdy Koleje Śląskie (podlegają one Zarządowi z tytułu nadzoru właścicielskiego) już w listopadzie ubiegłego roku ogłosiły iż wiedza jak maja wyglądać koleje metropolitalne.
Przeczytać o tym można tu: http://logistyka.wnp.pl/koleje-slaskie-maja-koncepcje-kolei-metropolitalnej,310251_1_0_0.html.
Zatem opracowanie i opublikowanie koncepcji kolei metropolitalnej Kazimierz Karolczak chyba przespał.
Czy nie jest to wydawanie dwa razy na to samo, a może jest to przyznanie, że Koleje Śląskie, które przecież są własnością Województwa Śląskiego wydały pieniądze nadaremnie?
Jeśli jednak Przewodniczący G-ZM wie, że to pic na wodę, to niech odszuka zmarnowany projekt Kolejowego Ruchu Regionalnego i też się dowie. A może wystarczy kwerenda w Wydziale Transportu Politechniki Śląskiej, czy Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach gdzie logistykę i ekonomię transportu rozpracowują od lat co najmniej kilkudziesięciu. Więc koncepcję – a o nią tu chodzi, nie o projekty, czy studium wykonalności – można stworzyć bazując na posiadanych danych. Przecież firma, która przetarg wygra żadnych nowych badan nie zrobi, tylko zinterpretuje dane jakie otrzyma.
Więc zapytamy teraz, jakie kompetencje ma działający w strukturach G-ZM Departament Komunikacji i Transportu?
I na koniec; jak zwykle pytanie o to, co prezydenci 14 miast tworzących Górnośląski Związek Metropolitalny robili przez 10 lat – czyli 120 miesięcy – podczas których odbyli setki spotkań, narad, pobrali tysiące złotych diet, wypłacili tysiące złotych pracownikom biura GZM, więc co robili, że po tym wszystkim nie ma śladu jakiekolwiek aktywności intelektualnej? Nie mówiąc właśnie o koncepcjach, studiach, projektach, planach etc., etc….
Grzegorz Grzegorek
PS.
Tak pracując Metropolia wyhoduje prędzej kolejki (stojące do wszystkiego) iż koleje (jadące do celu).