Trzy historie o patronach, czyli rzecz o szacunku dla patronów i mieszkańców
Miesiąc temu Miejska Biblioteka Publiczna otrzymała imię Anny Szaneckiej, która została w ten sposób patronem miejskiej książnicy. Sposób wybrania patronki, który jak się dowiedzieliśmy przebiegł poza środowiskiem bibliotecznym, każe zadać kilka pytań. Otóż bowiem Anna Szanecka przy wielkim szacunku dla jej dorobku i pracy wychowawczej wykonanej w Siemianowicach z ruchem czytelniczym rozwojem bibliotek, niewiele miała wspólnego. Wspaniała wychowawczyni działała z wielkimi osiągnięciami na polu krajoznawczo-turystycznym. Więc dlaczego istniejąca – podobno – pracownia turystyczna w MDK im H. Jordana nie mogła otrzymać jej imienia?
Ale patronka Miejskiej Biblioteki Publicznej to tylko punkt wyjścia do kwestii szacunku dla patrona. Otóż bowiem 25 marca na oficjalnej stronie Urzędu Miasta czytamy informacje „Zdalni od lat, czyli nowoczesne technologie w Matei”. Podobnie było 18 marca, gdy urząd powiadamiał: „Próbne matury w Matei” i 9 marca gdy podano informacje „Dzień Otwarty, czyli M jak Mateja”. No, ale gdzież jest ta Mateja? Na żadnej mapie Siemianowic czego takiego nie znajdziemy. Czasem się zastanawiam, czy przypadkiem nie chodzi o posła Piotra Mateję, czy może o skoczka narciarskiego Roberta Mateję.
Z lektury zaś dowiadujemy się, że chodzi o II Liceum Ogólnokształcące im. Jana Matejki. Tak jest zresztą od dawna, odkąd nie wiadomo dlaczego uprzedmiotowienie nazwiska patrona szkoły, stało się synonimem nazwy II LO im. Jana Matejki.
Podobnie jest z innym siemianowickim liceum – I LO im. Jana Śniadeckiego, które nazywa się uporczywie „Śniadekiem” (pomijam tu okropny błąd słowotwórczy w tym paskudnym określeniu). Tu przychodzi mi na myśl Janusz Śniadek, były przewodniczący Solidarności.
Jeśli patron ma uczyć szacunku dla postawy, osiągnięć, jakie osiągnął i reprezentował swym życiem i które maja być przykładem dla młodzieży, to drogą lekceważenia jego nazwiska i imienia (w przypadku Śniadeckiego ma to akurat duże znaczenie) tego nie osiągniemy.
Być może szkolna gwara używa tych lumpenproletariackich uproszczeń, ale powielanie ich w oficjalnych komunikatach i informacjach urzędu czy szkoły jest skandalem.
Ale może Pyjter Kochaś czy Rafcio Piechulek z placu Janpeka mają inne zdanie. Jeśli tak, to czekam na zaproszenie na literackie spotkania u Szyneczki.
I jeszcze jeden przykład braku szacunku dla patrona. W Siemianowicach Śląskich do 2019 roku działało gimnazjum im. Antoniego Halora. Wraz z reformą oświaty gimnazja zlikwidowano, więc z siemianowickim gimnazjum przepadł jego patron, Antoni Halor. A przecież cenimy i pamiętamy o nim nie dlatego, że kiedyś jakiś szkolny budynek miał go za patrona, tylko za to co dla miasta i kultury polskiej zrobił. Nie ma obiektu doznawania jego imieniem miejskiej placówki, czy choćby jej oddziału? Już zapomnieliśmy?
gag