Pedały górą

rower a oficer rowerowy katowice, śląsk

Metropolia uznała, że dobrym sposobem na poprawę komunikacji publicznej jest zatrudnienie oficera rowerowego.

Pedały górą!

Przepraszam Czytelników za ten – brzmiąco homofobicznie – tytuł, ale cóż, w czasach kiedy wszystko wszystkim kojarzy się białą chusteczką nie dobiorę lepszego.

Rzecz jednak dotyczy pedałów jak najbardziej, tych rowerowych, dzięki którym możemy te dwukołowe maszyny wprawić w ruch.

Dlaczego one stały się tematem tego felietonu? Otóż oznajmiono nam z hukiem i dumą, że Metropolia, która nie nazywa się Silesia, zatrudniła Oficera Rowerowego, mającego stać na straży interesów cyklistów. Czyli dbać, by ścieżek rowerowych donikąd było jak najwięcej, by „dawały po oczach”, zabierały jak najwięcej z chodnika i by innym nie można było z nich korzystać.

Oczywiście w tle niemądre argumenty jak to jeżdżąc na rowerach odciążymy metropolitalne drogi, bo przecież rower taki wąski, a auta takie szerokie. Miejsca dla rowerów na naszych ulicach naprawdę zrobi się więcej, gdy będziemy znali hierarchię potrzeb i podstawowe informacje, a nie tylko argumenty nagrzanych aktywistów-cyklistów.

Otóż rower do swobodnego przemieszczania potrzebuje 6 m kwadratowych wokół siebie, samochód osobowy 30 metrów (ale może nim jechać 5 osób), zaś pasażer autobusu metrów takich potrzebuje tylko 1,5! No i teraz zapytajmy ile rowerów jest ścieżkach rowerowych, ilu pieszych na chodnikach i ilu pasażerów w autobusach miejskiej komunikacji.

Więc wniosek jest prosty, zamiast ścieżek rowerowych twórzmy buspasy, odpowiednio duże zatoki dla autobusów, by się w nich zmieściło kilka naraz, nie blokując drogi samochodom i innym autobusom. Wystarczy stanąć na chwilę przy przystanku przy placu Piotra Skargi, by zrozumieć o co mi chodzi. A miejsc w metropolii takich jest co najmniej kilkadziesiąt.

Jednak to rowerzyści mają coś do powiedzenia, pasażerowie komunikacji zbiorowej się nie liczą.

Przykładem takiego lekceważenia publicznego transportu jest zwężenie ulicy Juliusza Słowackiego w Katowicach – to ulica którą dojeżdżają autobusy do dworca autobusowego po Galeria Katowicką, więc dla komunikacji zbiorowej newralgiczna – by mogła powstać ścieżka rowerowa, rzecz jasna odpowiednio czerwonojaskrawa kosztem zwężenia jedni. Ścieżka ta oczywiście nie ma kontynuacji z początku i końca, ale włodarze (pożal się Boga, jacy to włodarze, którzy się boją cyklistów) mogą odfajkować znowu 120,8 metra ścieżki rowerowej. To, że w tym miejscu potrzebny byłby buspas –który jak się okazuje można by wykroić z jezdni – nie pomyśleli, bo autobusami nie jeżdżą.

A niech nie jeżdżą, byle mieli o tym jakieś pojęcie. A nie mają. Czego dowodem dziwna (użyjmy tego eufemizmu, by nie popaść w zniesławienie) sprawa z decyzją Metropolii, która nie nazywa się Silesia, że KZK GOP ma uruchomić linię autobusowa na lotnisko w Pyrzowicach w try miga. Przewodniczący KZK GOP poinformował jednak dyrektora Departamentu Komunikacji Publicznej Metropoli, która nie nazywa się Silesia, (nota bene niegdyś swego podwładnego), że jest to niemożliwe z powodów prawnych.

Na takie dictum Metropolia, która nie wie jak się ma nazywać, mężnie stwierdziła: nic to! Sami damy radę, już za pół roku autobus na takiej linii będzie jeździł. Ludzie!!! Jedna linia, nawet bez specjalnych zakrętów, jeden autobus i pół roku trzeba czekać by to-to zaczęło działać!?

To może jednak niech zatrudnią chociaż podoficera autobusowego, może im coś mądrego powie….

Grzegorz Grzegorek

PS. Pominąłem całkowicie problem komunikacji kolejowej, chociaż to ona winna być kręgosłupem układu komunikacji pasażerskiej. To temat na odrębna publikacje, jednak już teraz zauważmy, ze działania wobec państwowego molocha (chodzi głównie o firmy z grupy PKP) byłyby dobrym sprawdzianem siły i potencjału Metropolii wobec ogromnych organizacji gospodarczych. Podobno między innymi po to Metropolia powstała: by wykorzystywać swój potencjał demograficzny – będący w istocie ogromnym rynkiem dla usług czy finansowy –suma budżetów gmin tworzących metropolie to kilkadziesiąt miliardów złotych

Czytaj nas, co wtorek. Powiadamiać Cię e-mailem ?
Powrót do strony głównej, czyli najnowszego wydania naszego Tygodnika