Kronika policyjna

Policja siemianowice

Piraci z Siemianowic

Policjanci wciąż wyłapują pijanych kierowców. Nadzieja w tym, by ich zatrzymania skończyły się wyrokami uniemożliwiającymi głupim i niebezpiecznym kierowców prowadzenie samochodów.

Oto kolejne przykłady jazdy na podwójnym gazie: W niedzielę (28 stycznia) ok. 9.00 patrol drogówki zatrzymał na ulicy Mysłowickiej 35-letniego mężczyznę kierującego osobowym Hyundai’em. Od kierowcy poczuli woń alkoholu, wynik badania wskazywał na 0,7 promila, jakby tego było mało okazało się, że nigdy nie zrobił on prawa jazdy. Wykazana dawka alkoholu kwalifikuje się jako przestępstwo.

Zarzut kierowania w stanie nietrzeźwości usłyszy również inny kierowca. Tym razem to młodzian w wieku 20 lat, który animuszu przed jazda dodał sobie alkoholem. Musiał być mocno strachliwy, bo w jego wypadku badanie stanu trzeźwości wykazało, że miał on w swoim organizmie 1,2 promila alkoholu.

Obojgu kierowcom grożą nawet 2 lata więzienia.

Kolejny kierowca trafił za kratki od razu. Kierowca nie okazał prawa jazdy, które „przypadkowo” miał zapomnieć. Spotkanie ze stróżami prawa nie skończyło się jedynie na mandacie. Policjanci w swych bazach danych szybko ustalili, że posiada on uprawnienia do kierowania. Była tam jednak również inna, ważna informacja. Otóż 63-latek był poszukiwany za unikanie odbycia kary pozbawienia wolności. Zaraz po odebraniu mandatu za brak prawa jazdy, został zawieziony do Aresztu Śledczego w Bytomiu.


Oszukiwali i okradali…

Policjanci zwalczający przestępczość gospodarczą zakończyli czynności w śledztwie, które doprowadziły do sporządzenia przez prokuratora aktu oskarżenia. Podejrzanym ogłoszono kilkanaście zarzutów popełnienia oszustw.

Mechanizm działania był w tej sprawie prosty. Byli małżonkowie wyszukiwali osoby, które miały problemy finansowe i posiadały mieszkanie. Oszuści oferowali zdesperowanym ludziom pomoc, która miała polegać na sprzedaży mieszkania i kupna nowego bądź wynajęcia mieszkania na świetnych warunkach. Pokrzywdzeni mieli przez to wyjść z tarapatów finansowych i spokojnie żyć. Niestety przez to, że zostali wprowadzeni w błąd skutkiem czego doszło do niekorzystnego rozporządzenia ich mieniem, sytuacja pokrzywdzonych uległa jeszcze większemu pogorszeniu. Większość oszukanych pozostało z długami i bez mieszkania. Praca śledczych była mozolna i żmudna, gromadzili niezbędną dokumentację, ustalali i przesłuchiwali świadków, często korzystając z pomocy innych jednostek Policji. W rezultacie ich pracy podejrzanym ogłoszono kilkanaście zarzutów o popełnienie oszustw. Dochodziło do nich na przełomie lat 2007-2014. 45-letniej kobiecie i 56-letniemu  mężczyźnie grozi nawet do 8 lat więzienia.

Do innych oszustw posuwali się przestępstw którzy w latach od 2015 do 2017 zawierali umowy kredytowe na dane innych osób. Część umów podejrzani podpisywali na siebie, poświadczając nieprawdę co do faktu zatrudnienia i osiąganego dochodu. Zebrane dowody w tej sprawie, pozwoliły śledczym na przedstawienie podejrzanym łącznie 65 zarzutów. Akta postępowania liczyły kilka tomów. Grupa oszustów to mieszkańcy Chorzowa, Katowic, Mikołowa, Orzesza, Rudy Śląskiej i Siemianowic Śląskich, w wieku od 20 do 47 lat. Najwięcej zarzutów usłyszał 20-letni siemianowiczanin, który ponadto dopuścił się oszustw internetowych, oferując do sprzedaży przedmioty, za które pobierał pieniądze, a których nie wysyłał. Za przestępstwo oszustwa grozi mu kara nawet 8 lat więzienia. 5 lat więzienia grozi za przedkładanie fałszywych lub stwierdzających nieprawdę dokumentów, bądź takiego oświadczenia, w celu uzyskania kredytu. Oczywiście oszuści będą musieli zwrócić bankom wyłudzone pieniądze z kredytów. O ich losie zdecyduje teraz sąd.

Wciąż skuteczna bywa metoda oszustwa „na wnuczka” lub „policjanta”. Nie inaczej było w czwartek, 25 stycznia.

Do 69-letniej siemianowiczanki tuż po 16.00 zadzwonił telefon stacjonarny. W słuchawce roztrzęsionym głosem kobieta, która podała się za córkę seniorki błagała ją o pomoc. Mianowicie spowodowała wypadek samochodowy, w którym ranna osoba trafiła do szpitala. Zdarzenie to potwierdziła policjantka, której fałszywa córka przekazała słuchawkę. Oszustki zażądały od seniorki 28 tysięcy złotych. 69-latka odpowiedziała, że nie ma takiej kwoty. Oszczędności, które posiada w domu to blisko 7000 zł. Kobiety zaproponowały dorzucenie złotej biżuterii. Roztrzęsiona seniorka spakowała pieniądze i biżuterię i zgodnie z ustaleniami przekazała mężczyźnie, który pojawił się u niej pod drzwiami. Dopiero po upływie kilku godzin siemianowiczanka zorientowała się, że padła ofiarą oszustek.

Powiadamiać Cię e-mailem o najważniejszych wydarzeniach ?
Powrót do strony głównej, czyli najnowszego wydania naszego portalu