Eskapada na wschód

Lwów

Związek Górnośląski – Koło „Tuwim” był w połowie sierpnia organizatorem wyjazdu siemianowiczan, grupy zapalonych podróżników – w Bieszczady i do magicznego, wieloetnicznego Lwowa. O wyjeździ opowiedziała nam Małgorzata Groniewska, szefowa Willi Fitznera SCK, jedna z uczestniczek.

– Najpierw płynęliśmy statkiem po największym sztucznym jeziorze w Polsce, powstałym ze spiętrzenia rzeki San i Solinki i obserwowaliśmy „zielone wzgórza nad Soliną”, o których przed laty tak pięknie śpiewał Wojciech Gąsowski.

Kilkakrotnie przejechaliśmy Małą i Dużą Pętlę Bieszczadzką, fantastyczni przewodnicy opowiadali ciekawe historie o zabytkach, kulturze, przyrodzie tych okolic. Usłyszeliśmy ciekawe informacje o życiu i rodzinie Aleksandra Fredry, o zamku w Hoczwi, w którym urodził się Jacek Fredro, ojciec naszego wielkiego pisarza. Odwiedziliśmy też ciekawe lokale – w tym Siekierezadę w Cisnej, gdzie można skosztować tarciuch ziemniaczany z sosem z grzybów leśnych, widzieliśmy ważne pomniki, muzea i wiele interesujących miejsc.

Zakwaterowani byliśmy w eleganckim hotelu „Salamandra” położonym w malowniczej dolinie Sanu koło Leska. Zwiedziliśmy Muzeum – Zamek w Łańcucie, stajnie i wozownię, podziwialiśmy ciekawe okazy drzew i kwiatów w Domu Ogrodnika, a na koniec degustowaliśmy kilkadziesiąt rodzajów wódek i nalewek w gorzelni w Łańcucie.

W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Słowację i zatrzymaliśmy się przy wodach termalnych. Ta kąpiel zregenerowała nam siły i pozwoliła lepiej spojrzeć na naszych południowych sąsiadów, którzy nie burzą starych pomników i wspaniale dogadują się ze sobą.

Największą jednak atrakcją była wycieczka do Lwowa. To jedno z najważniejszych miast w historii Polski. Co prawda okupione to było pobudką o 3 rano, wyjazdem o 4 -tej i długim czekaniem na granicy, ale było warto. Cmentarz Łyczakowski i Orląt Lwowskich pozostają na zawsze w pamięci.

Grobowce Seweryna Goszczyńskiego, Józefy Markowskiej, Artura Grottgera, Gabrieli Zapolskiej, Marii Konopnickiej, abpa ormiańskiego Cyryla Stefanowicza, kompozytorów i dyrygentów ukraińskich, malarzy i rzeźbiarzy polskich i ukraińskich, Kaplica- grobowiec Rodziny Baczewskich nie mają sobie równych w świecie. Cmentarz Orląt Lwowskich, czyli stoki wzgórz od strony Pohulanki, na którym pochowani są uczestnicy obrony Lwowa i Małopolski Wschodniej ściska za serce. Większość z nich to dzieci w wieku 10-15 lat. Łza się w oku kręci jak słuchało się historię Jurka Bitschana i Antosia Petrykiewicza, gimnazjalistów i harcerzy, którzy zginęli za Lwów. Wyjazd z pewnością był ciekawą lekcją historii, a uczestnicy i uczestniczki wyprawy zachowają go w pamięci i sercu.

Małgorzata Groniewska

Czytaj nas, co wtorek. Powiadamiać Cię e-mailem ?
Powrót do strony głównej, czyli najnowszego wydania naszego Tygodnika