Dyskusja o Parku Śląskim, czy o jego otoczeniu?

na sali obrad Sejmiku Śląskiego.
na sali obrad Sejmiku Śląskiego.

26 czerwca w sali obrad Sejmiku Śląskiego zebrał się – z inicjatywy Jakuba Chełstowskiego, Marszałka Województwa Śląskiego – okrągły stół ws. Parku Śląskiego. Chodzi o jego przyszłość w kontekście zakusów deweloperów na budowę kolejnych osiedli mieszkaniowych, plan zagospodarowania 226 mln złotych przeznaczonych na rewitalizację tego terenu oraz zaprezentowanie koncepcji jaką ma nowy Zarząd Parku. Niestety rzeczowej, merytorycznej dyskusji zabrakło, nie brakowało drobnych złośliwości i przemilczeń. Cóż park wielki jest, więc tak od razu nie można wiele omówić…

Zdaniem obserwatorów jedynym plusem jest to, że doszło do takiego spotkania, w którym wzięli udział przedstawiciele władz Katowic, Chorzowa i Siemianowic Śląskich, sił społecznych przeciwnych niszczeniu tych zielonych płuc centrum aglomeracji oraz samych deweloperów.

Podczas debaty zabrał głos siemianowicki radny Łukasz Rosicki. Oto jak podsumował swoje wystąpienie:

– Uczestniczyłem w obradach okrągłego stołu ws. Parku Śląskiego, które są pokłosiem zawirowań wokół budowy dużego osiedla deweloperskiego. Obrady te były okazją do przedstawienia stanowisk różnych środowisk.

W trakcie otwartej dyskusji również zabrałem głos i zwróciłem uwagę na moim zdaniem najważniejszą kwestię, czyli koszty jakie ponoszą Siemianowice i Katowice z powodu decyzji Chorzowa w sprawie terenów Międzynarodowych Targów Katowickich. Tak samo z resztą było w 2009 roku, gdy władze Chorzowa zdecydowały o likwidacji ważnej dla nas linii tramwajowej nr 12.

Dlatego też wystąpiłem z wnioskiem o to, by Siemianowice, Katowice i Chorzów miały swoich przedstawicieli w organach parku (takich jak np. Rada Społeczna) i mogły współdecydować w najważniejszych kwestiach, które przecież również nas dotyczą.

Od Redakcji: Jest coraz większa presja na to, aby uszczknąć co nieco z zielonych terenów byłego WPKiW. Podobno nie ma już on 600 ha lecz o sto mniej. Deweloperka weszła na tereny parku od strony Chorzowa Starego. Mury nowych efektów mieszkaniowych pną się do góry, kamieniem rzucić, po drugiej stronie ulicy przy której jest OPT.

Obserwuje się coraz większą desperację ludzi do ucieczki z centrów miast. Chcą mieszkać w ładnych, zielonych okolicach. Na to jednak nie ma społecznego przyzwolenia. Są jednak także inne głosy. Marek Kopel, były prezydent Chorzowa, radny sejmiku, uważa, że takie budownictwo to nic złego.

Ci, którzy znają zakamarki Parku wiedza, że wiele miejsce jest po prostu zapuszczonych i zaniedbanych, jak np. okolice dawnego ogrodnictwa. Wystarczy jednak, by powstał pomysł na jego zagospodarowanie, a już w oczach niektórych stają się one oazami zieleni. Może więc ekologiczne budownictwo, ale umiarkowane byłoby jakimś rozwiązaniem?

A o co o tym myślą Nasi Czytelnicy?

ZEW

Czytaj nas, co wtorek. Powiadamiać Cię e-mailem ?
Powrót do strony głównej, czyli najnowszego wydania naszego Tygodnika