Bytomianka z nagrodą Pulitzera
„I was born in Bytom, Upper Silesia, Bytom, Poland”, tak zaczyna swój życiorys MARTYNA MAJOK, laureatka nagrody Pulitzera za rok 2018. Do tej pory laur ten kojarzyliśmy tylko z dziennikarstwem, ale okazuje się, że jest to w Stanach Zjednoczonych AP także najbardziej prestiżowa nagroda w dziedzinie dramatopisarstwa.
Martyna urodziła się rzeczywiście w Bytomiu, w roku 1985, Mając jednak 5 lat wyjeżdża z matką do USA. Najpierw mieszkają w Jersey, a później w Chicago.
Teatr odkryła późno, bo dopiero w wieku lat 17. Bardzo silnie na jej wyobraźnię wpłynął spektakl „Cabaret”, który obejrzała w kultowym Studio 54 (bywał tam, ale dużo wcześniej Andy Warhol, mający swoje korzenie z kolei w Słowacji). Zaczyna pisać, kończy kolejne szkoły i wreszcie udaje jej się przebić, co na rynku nie tylko amerykańskim jest trudne.
Nagrodę Pulitzera otrzymała za sztukę „Cost of living”. Sztuka ta przedstawia dwie relacje – bezrobotnego byłego kierowcy ciężarówki, jego sparaliżowanej byłej żony oraz młodego mężczyzny z mózgowym porażeniem dziecięcym i opiekunki. Dramat nagrodzony został także szeregiem innych nagród. Twórczość Martyny ukazuje trudne relacje rodzinne i przemoc wobec kobiet, co wynika między innymi z jej doświadczeń własnych.
Po raz pierwszy w Polsce inną sztukę Martyny Majok pt. Ironboud – o trudnych losach pracownicy fabryki – pokazał Teatr Narodowy w Warszawie (reżyseria Grzegorz Chrapkiewicz). Czekamy na odkrycie dramatów Martyny także przez teatry z regionu z którego pochodzi. I pamiętajmy, że mamy nie tylko noblistkę Olgę Tokarczuk. A więc Panie górą!
ZEW