Koronawirus: Siemianowice w oblężonym świecie
Tzw. drugi etap epidemii COVID-19 nadszedł niespodziewanie szybko i w skali nieoczekiwanie wielkiej. Ilość zachorowań stale rośnie, odporność – społeczna stale maleje.
Miejmy nadzieje, że ta zdrowotna, zbiorowa będzie coraz większa. W niej chyba teraz jedyna nadzieja. Dzieje się tak ze względu na dziwne, niezrozumiałe i nietłumaczone, sprzeczne ze sobą działania rządu w sprawie pandemii, które z jednej strony potęgują strach, z drugiej pobudzają działania antysystemowe, negujące zagrożenie wirusem i przestrzeganie wprowadzonych nakazów.
Rząd obecnie broni się przed lockdownem, bo policzył, że nas po prostu na niego nie stać.
Tu mści się wielkie rozdawnictwo z poprzedniej kadencji i przed wyborami prezydenckimi. Jednak i obecne ograniczenia są dotkliwe dla wielu prowadzących działalność gospodarczą.
W Siemianowicach zamknięte zostały baseny w Hali Michał i w Badyhali, nieczynne mają być też siłownie i sale fitness. W lokalach gastronomicznych może obecnie przebywać ograniczona ilość klientów więc ich rzeczywista frekwencja nie będzie taka, by liczyć na jakikolwiek dochód. Nawet w tych kilku obszarach będą straty w zarobkach, być może zwolnienia.
Ograniczenia są dotkliwe w wielu innych sferach życia społecznego, zawieszone zostały np. zajęcia siemianowickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, zapewne wiele innych grup i stowarzyszeń będzie miało kłopot z realizowaniem swych statutowych działań.
Niestety jaki mamy rząd, taki mamy bałagan w tej kwestii. Niewiele – wskutek odgórnie wprowadzanych nakazów i zakazów – do powiedzenia w tej sytuacji mają władze lokalne, więc życie codzienne wygląda nieciekawie.
Wprawdzie imprezy organizowane przez miejskie jednostki wciąż się odbywają – i chwała za to, bo to chyba obecnie jedyne formy życia społecznego w mieście – to ogólna atmosfera, potęgowana bardzo nieprzyjemną pogodą w minionym tygodniu, tragicznymi raportami i komunikatami rządowymi, potęgowane dramatycznymi – niestety często podbijającymi bębenka – relacjami dziennikarskimi sprawia, że najchętniej byśmy się przed światem schowali. Jednak to niemożliwe.
Uczniowie chodzą do szkoły w miarę normalnie, ale rodzice pewnie z duszą na ramieniu oczekują i powrotów, czy aby nie będzie objawów „covidowych”. Obecnie placówki szkolne prowadzą swoją statutową działalność w sposób ciągły, a ilość pracowników przebywających na L4 (niekoniecznie wskutek COVID-19) nie powoduje zakłóceń. Jednak to się może zmienić w każdej chwili.
Komunikacja publiczna – z utrudnieniami w korzystaniu z niej – ale działa. Galerii handlowych oraz sklepów wielkopowierzchniowych na razie się nie zamyka. Nie dajmy się przestraszyć, bądźmy jednak po prostu ostrożni i rozważni, odpowiednio się ubierajmy, przestrzegajmy najprostszych zasad: myjmy i dezynfekujmy ręce jak często to możliwe, nośmy maseczki poza domem, zachowujmy odległość miedzy sobą.
O tych podstawowych obowiązkach wobec siebie a także – a może przede wszystkim – wobec innych przypomina nam policja i straż miejska, które to służby kontrolują nasze zachowanie i gdy trzeba, za niewłaściwe karzą. W Siemianowicach Śląskich są to pojedyncze przypadki, jednak w skali województwa już znaczące ilości. W poprzedni weekend śląscy policjanci ukarali mandatami blisko 2200 osób, pouczyli 1,5 tysiąca osób i skierowali blisko 500 wniosków do sądu.
Foto – Obecnie mamy obowiązek zakrywania nosa i ust w przestrzeni publicznej: w sklepie, autobusie, ale także na wolnym powietrzu. Zwolnione z tego obowiązku będą jedynie osoby, które będą posiadały zaświadczenie lekarskie lub dokument, który potwierdza niepełnosprawność.