Strzyga straszy, Strzyga bawi…

Po koncercie pamiątkowa fotka

Podczas wakacji w każdy piątek latem od godziny 20.00 Park Tradycji – Siemianowickie Centrum Kultury zaprasza na wieczór z muzyką. Zainaugurował go 29 czerwca Adam Rybak, natomiast 6 lipca zaprezentowało się trio pod nazwą “Strzyga!”.

Strzyga straszy, Strzyga bawi…

Przez ostatnie 6 lat zespół ten tworzyła para Radek Matysek (pracujący zresztą w SCK) oraz Paulina Nowak. Znaliśmy się m.in. z wielokrotnych występów w „Turnieju Poezji Śpiewanej o Złoty Jesienny Liść”  organizowanych jesienią przez SCK – Willę Fitznera.

Ostatnio do nich dołączył perkusista zespołu „Oberschelsien” Marcel Różanka. Co z tego wynikło?

Widzowie, którzy dotarli na koncert pomimo konkurencji meczu na Mundialu Brazylia – Rosja byli nieco zaszokowani.

Przede wszystkim wyglądem muzyków zrobionych za pomocą make-up na upiory. Do tych klimatów nawiązywały też piosenki, a raczej songi. – Zaczęło się od tego, że kiedyś zagraliśmy wspólnie “Noc komety” z repertuaru “Budki Suflera”. No i zaiskrzyło. Zobaczymy co z tego wyjdzie, powiedziała Paulina Nowak.

Duchów ostatnio w Grodzie Siemiona nieco się namnożyło. Niedawno przypomnieliśmy Biała damę z pałacu denermarcków, teraz jedną z piosenek zespół “Strzyga!” poświęcił Maksymilianowi von Rheinbaben, właścicielowi dóbr michałkowickich, który się powiesił i z tego powodu niektórzy boja się wieczorem przejść przez park.

Przejmujący głos Pauliny, Radek z gitarą niczym Jimmy Hendrix oraz luz i dynamika Marcela Różanki przypominającego w swym stroju Hefajstosa, garbaty Igor, jako Quasimodo wprawiły w euforię publiczność. Z utworów spodobały się szczególnie “Statek głupców”, “Cienie na suficie” oraz energetyczny “Paciorek”.

Myślę, że o tym zespole jeszcze usłyszymy.

ZEW

Przypominamy: Strzyga to człowiek, który powrócił ze świata zmarłych na ziemię pod postacią kobiety o ptasich szponach, aby żywić się krwią dzieci – stąd zakwalifikowanie Strzygi do demonów wampirycznych. Nie powinno jej się mylić ze szczigom (szczigą). Ta w śląskiej codzienności to najbardziej niepokorne, krnąbrne i nieposłuchane dziewuszysko, uparte, złośliwe i zawsze stawiające na swoim. O takiej mówiło się też, że jest poprzniołem, najduchem, za niechlujstwo karano ją mianem flompy. Nawet gdy Ponbóczek obdarzył ją urodą, dla chopa była jak dopust Boży, bo chociaż krwi ni upijała, to poradziła jej wiele napsuć.

Czytaj nas, co wtorek. Powiadamiać Cię e-mailem ?
Powrót do strony głównej, czyli najnowszego wydania naszego Tygodnika