Słodkie tajemnice Siemianowic

Tym razem tematem spotkania z cyklu „Podwieczorek w Muzeum Miejskim” redaktor Beaty Tomanek były słodkie tajemnice Siemianowic Śląskich.
Jakże mogło być inaczej skoro impreza wypadła 27 lutego, a więc w przeddzień Tłustego Czwartku.
Wspominano więc głównie cukiernie i kawiarnie siemianowickie takie jak – „Stefankę” w Michałkowicach, a także „Milusię” obok Liceum Śniadeckiego i „U Achima” (Aleja Sportowców).
Ten ostatni słodki przybytek i jego załoga stały się zresztą centralnym punktem spotkania. Tę kultową lodziarnię założył, nieżyjący już Joachim Szczypa, a obecnie prowadzi ją z córką Anią jego zięć Marian Kaczmarzyk. Cukiernia nosi nazwę „Dorotka” – to na cześć żony pana Mariana, a córki Joachima.
Na sali muzealnej przeważali starsi ludzie, którzy w którymś już pokoleniu chodzą tam na kreple i lody, wokół których rozwinęła się bardzo żywa była debata na temat tego czy lody casatte był w roladzie, czy w kulach.
- Pod budką powstawały kiedyś komitety kolejkowe. Ludzie apelowali o sprzedawanie maksymalnie dwóch gałek, żeby starczyło dla wszystkich. Byliśmy wtedy jedyną lodziarnią w Siemianowicach produkującą swoje własne lody – wspominał Marian Kaczmarzyk. Pani Ania wspominała natomiast jak od dziecka bawiła się z psami za cukiernią w ogródku, no i wdrażała do zawodu. Zresztą rośnie już następne pokolenie bowiem syn pani Ani ma roczek.
Wspomnienia ilustrował muzycznie niezastąpiony Bogdan Wantuła, a do tego była oczywiście kawa i słodkie produkty „Cukierni Dorotka” – makowiec, miodownik i ciasto z wiśniową galaretką. Potem cukiernicy przeprosili zebranych, ale musieli zniknąć, aby kulać na czwartek pączki.
ZEW





