Rosomak z Siemianowic [cz.18]

rosomak transporter w wodzie

# Walka o kontrakt
W moim gabinecie w Brukseli wisi jeden jedyny obraz,
który przywiozłem z Polski. Przedstawia Rosomaka.
Obraz dostałem kilka lat temu, gdy byłem gościem
w Wojskowych Zakładach Mechanicznych w Siemianowicach
Śląskich. To świetna grafika i gdy na nią patrzę
przypominają mi się lata pracy w MON – wspomina
europoseł SLD i były wiceminister obrony narodowej
Janusz Zemke, który przygotował i prowadził przetarg
na dostawę Kołowych Transporterów Opancerzonych
dla Wojska Polskiego. Dokładnie pamiętam
ten dzień – 22 grudzień 2002 roku. Pokój na trzecim
piętrze w budynku ministerstwa obrony.
Zebrała się tam komisja przetargowa, która miała
wyłonić dostawcę pojazdu. W pokoju byli obecni
także przedstawiciele trzech firm, które przystąpiły
do konkursu – szwajcarskiego Mowaga, który
oferował transporter Piranha III i chciał go produkować
razem z Hutą Stalowa Wola; austriackiego
Steyr-Daimler-Puch Spezialfahrzeug, występującego
z Ośrodkiem Badawczo-Rozwojowym Urządzeń
Mechanicznych z Gliwic i Zakładami Mechanicznymi
Bumar-Łabędy z transporterem Pandur II oraz fińskiej
Patrii Vehicles Oy i Wojskowych Zakładów Mechanicznych
z Siemianowic Śląskich.
Gdy otwarto oferty, dowiedzieliśmy się jakie ceny
zaproponowali oferenci. Nastąpiła konsternacja. Okazało
się, że fińska firma była o prawie 2 miliardy złotych
tańsza od Austriaków. Na drugim miejscu znaleźli się
Szwajcarzy. No i dopiero wtedy rozpętała się wojna –
wspomina Zemke.
Dyskusja o potrzebie zakupu dla Sił Zbrojnych RP
nowych Kołowych Transporterów Opancerzonych
zaczęła się jeszcze w połowie lat 90., a w okresie
2000-2001 rozpoczęto przygotowania do rozpisania
przetargu. MON zdefiniowało wówczas najpilniejsze
potrzeby w zakresie uzbrojenia. Wśród nich znalazły
się: samoloty bojowe, przeciwpancerne pociski kierowane
i właśnie kołowe transportery opancerzone.
Rywalizacja we wszystkich tych trzech przetargach
była ostra, ale w tym ostatnim najbardziej. Trudno się
dziwić, chodziło przecież o prawie 5 mld zł. Wielkie
pieniądze – zauważa Janusz Zemke. Dodaje, że
polski przetarg na transportery był prawdziwą batalią
między największymi koncernami zbrojeniowymi
świata – Niewątpliwie, był to też najtrudniejszy przetarg,
za który odpowiadałem.

Czytaj nas, co wtorek. Powiadamiać Cię e-mailem ?
Powrót do strony głównej, czyli najnowszego wydania naszego Tygodnika