Rosomak z Siemianowic [cz.12]
# Z pokolenia na pokolenie
Pracuję w Rosomak S.A. od 2001 roku, ale śmiało
mogę powiedzieć, że jestem związany z tą firmą od
urodzenia. Wszystko za sprawą mojego ojca – Jacka
Rumina, który przepracował 37 lat w tym przedsiębiorstwie
– opowiada Michał Rumin – wszystkie imprezy,
kolonie i wakacje spędzałem z pracownikami i dzięki
temu rozpoczynając tu praktykę w 1997 roku, czy
później, kiedy się przyjmowałem, nie miałem problemu
z aklimatyzacją.
O Rosomak S.A. w Siemianowicach Śląskich można
powiedzieć, że jest to firma pokoleniowa. Historie
rodzin pracowników, to historia zakładu. Większość
dzieci starszych pracowników jest tu zatrudnionych.
Można spotkać takie osoby, których dziadek i ojciec
pracowali w Wojskowych Zakładach Mechanicznych.
Ja jestem drugim pokoleniem – opowiada Robert
Harwath – moja córka Alicja – trzecim. Pracowało tu
też dwóch moich braci i syn. Wnuki pewnie też będą.
Czasami spędzałem w naszym ośrodku wypoczynkowym
w Turawie połowę wakacji więc siłą rzeczy
zaprzyjaźniałem się z moimi „wojskowymi” rówieśnikami,
a teraz razem pracujemy – zauważa Michał Rumin –
wszystkie spędzone w ramach firmy wakacje spowodowały,
że mogliśmy mówić do pracowników WZM wujek
lub ciocia, a pracowało wtedy nawet ponad tysiąc ludzi.
Chyba nikt nigdy nie miał tak dużej rodziny, jak my.
Obecnie ponad 440-osobowa załoga to też
grupa dobrych znajomych. Wieloletni pracownicy,
którzy remontowali trzydzieści-czterdzieści lat temu
czołgi, a których dzieci czy wnuki pracują teraz przy
produkcji Rosomaków, przynajmniej raz do roku
odwiedzają zakład. Roman Kyzioł, także wieloletni
pracownik zakładu, dba o to, aby zaproszenia na
imprezę z okazji rocznicy powstania Rosomak S.A. –
22 maja – trafiły do wszystkich.