Rok 2020 w kalejdoskopie – cz. 2
Spróbujmy spojrzeć raz jeszcze w miniony rok, jakże odmienny od wszystkich dotychczasowych. Przypominamy – dzisiaj wydarzenia z II kwartału 2020 roku – nasze publikacje, które nierzadko zachowują aktualność także dzisiaj.
Druga połowa marca to początek ogłaszania ograniczeń wolności obywatelskich, które miały nas uchronić od epidemii korona wirusa. Przypomnijmy: wprowadzano je – np. zakaz siadania na ławkach, chodzenia po lasach i parkach, korzystania z placów zabaw i siłowni plenerowych, a nawet indywidualnej jazdy na rowerze – przy zachorowaniach sięgających 300 (trzysta!) zachorowań w skali kraju. Myśmy poruszyli kłopoty działkowców.
A na działkach tyle się dzieje…
Wiosna w pełni, słońce przygrzewa aż chce się iść na działkę, by się nią odpowiedni zająć, tak, by móc Cieszyc się nią do późnej jesieni. Tymczasem policja zapowiada skrupulatne kontrole ogródków działkowych, podczas których policjanci będą wyciągać konsekwencje z łamania przepisów w związku z epidemią koronawirusa. Policjanci będą weryfikować cel przemieszczania się osób oraz sprawdzać ilość osób znajdujących się na działkach. Przypominać będzie o ograniczeniach w przemieszczaniu się. Jeśli możesz, zostań w domu. A my przypominamy, że działkowców także obowiązuje kalendarz związany z życiem przyrody. W kwietniu np. – spośród kilkudziesięciu zabiegów koniecznych do wykonania w tym miesiącu – trzeba zakończyć cięcie drzew i krzewów, a tego nie da się czasem wykonać w pojedynkę starszej osobie, które także pomocy mogą potrzebować przy innych pracach pielęgnacyjnych.
Po dwóch tygodniach przywołaliśmy opinie na temat walki z pandemia SARS-Co2 i rozterki o niej innych
Korona wirus. Czy dobrze z nim walczymy?
Mija kolejny miesiąc walki z koronawirusem. Zmieniają się ograniczenia, wprowadzane są nowe. Ich logika budzi zwątpienie w rozsądek władzy. Na przykład maseczki w lutym słowami Łukasza Szumowskiego, ministra zdrowia były bezsensowne – teraz są niezastąpione, obecnie możemy wchodzi do parków i lasów, w jednych maseczki obowiązują w innych nie, testy na obecność wykonuje się wtedy, gdy chory ma objawy lub bezsporne wskazania itd., itp.
Nie oceniając , zebraliśmy garści opinii ekspertów na te tematy. Na początek o maseczkach.
„One nie chronią przed niczym. Od wczoraj musimy je nosić i będzie to „sztuka dla sztuki”. Ta maseczka nie będzie broniła przed wnikaniem wirusa. Absolutnie. Ktoś ponosi tę maseczkę kilka godzin, na jej powierzchni zbiera się wilgoć, namnażają się bakterie. Taką maseczkę po kwadransie powinno się zmienić.” To słowa dr. Zbigniewa Martyki, ordynatora oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej opublikowane w Gazecie Krakowskiej.
Natomiast o testach i ich wykonywaniu swoje zdanie przedstawił Andrzej Sośnierz, poseł klubu PiS:
„To jest katastrofa. Nie mamy systemu zbierania próbek i stąd tak chaotyczne wykonywanie testów. A gdzie konieczne testy dla pracowników ochrony zdrowia?
– Jeśli minister Szumowski mówi, że mamy możliwość zrobienia 20 tys. testów w ciągu doby, a kadeci ze szkoły pożarnictwa czekają pięć dni na wynik, to coś jest nie tak. Jestem członkiem Zjednoczonej Prawicy, gdzie dużo się mówi o silnym państwie, ale tutaj państwo okazało całą swoją słabość.
Z koronawirusem walczymy już dwa miesiące, a system wciąż nie działa. Jedno laboratorium powinna wykonywać co najmniej 2 tys. badań na dobę. Jeżeli robimy 10 tys. testów dziennie, to wystarczy pięć maszyn. A Ministerstwo Zdrowia mówi, że ma do dyspozycji ponad 90 laboratoriów. To co one robią? 100 badań dziennie? To jest wstyd.” – te wypowiedz przeczytaliśmy Portalu Do rzeczy.
Z kolei Wojciech Cejrowski, dziennikarz i podróżnik, na Twitterze w krytyczny sposób odniósł się do obostrzeń, jakie przedsięwziął rząd w walce z epidemią koronawirusa.
„Naród w internie. Kwitnie przemoc domowa, depresja, umieralność na inne choroby (brak dostępu do lekarza). Upadają pracodawcy, rośnie bezrobocie, zaraz będzie dzika inflacja. Tymczasem przeżywalność koronawirusa w krajach rozwiniętych wynosi ok 99.5%”
Tematyka pandemii zdominowała także kolejne wydania
Pod płaszczykiem pomocy uchwalono artykuł, który mówi o bezkarności za niegospodarność
Andrzej Sośnierz, poseł Klubu PiS, wybrany w naszym okręgu wyborczym do Sejmu ostatnio krytycznie wypowiadał się o działaniach rządu w zakresie zwalczanie COVID-19. Teraz – co podajemy za Rzeczpospolitą – skrytykował sposób głosowania oraz ustaw w zakresie walki z epidemia. Oto co powiedział:
„- Nie wiem, czy nikt tego nie zauważył, a my jako posłowie też w nawale różnych rozwiązań głosowaliśmy – ja też – za tym i uchwaliliśmy art. 10c ustawy o chorobach zakaźnych, który mówi o bezkarności za niegospodarność. Dokładnie tak to jest – oświadczył poseł, odnosząc się od ustawy z 31 marca 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie systemu ochrony zdrowia związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.
– Jak już wszystko to minęło, wgłębiliśmy się w ten tekst, to troszkę muszę powiedzieć włosy mi stanęły dęba na głowie, cośmy tu uchwalili. Bo uchwaliliśmy ustawę o tym, że za niedopatrzenia administracyjne urzędników, za niegospodarne zarządzanie pieniędzmi nie będzie w tej chwili kary
– Będzie bezkarność, jeżeli zakup dotyczy czegoś związanego z walką z epidemią, jeśli nie można było inaczej. No, taką sytuację że nie można było inaczej zawsze można stworzyć”. Sośnierz przyznał także, że w tej chwili interes na maseczkach ochronnych to „złoty interes”. – Jest handel, ale trzeba zachować umiar – zaznaczył.
Samolot z Chin witali premier z wicepremierem polskiego rządu dumnie się tym chwaląc przed kamerami. Nie stanęli jednak przed nimi, gdy zapytano o atesty.
Życie potwierdziło słuszność obaw Andrzeja Sośnierza. Na naszych oczach – bo rząd partaczy się tym chwalił – zakupiono za 5 milinów zł maseczki bez atestów u znajomego ministra zdrowia, a byłemu agentowi i handlarzowi bronią z czarnej listy ONZ przekazano 70 mln zł za obietnice dostawy respiratorów, nie mówiąc już zmarnowaniu publicznych pieniędzy na zakup w Chinach sprzętu ochrony dla pracowników służby zdrowia, które się do tego nie nadawał, co nie przeszkodziła w operetkowy sposób witać „samolot z transportem”.
Siemianowicka firma bardziej konkretnie włączyła się w pomoc systemowi opieki zdrowotnej.
Siemianowicka firma konstruuje respirator
Marek Ciembroniewicz, właściciel spółki i jeden z konstruktorów urządzenia przy prototypie respiratora (z lewej).
EMSI Hightech, firma z Siemianowic Śląskich w ramach projektu VentiHelp, wraz z zespołem ekspertów i lekarzy ze Śląska, rozpoczęła prace nad stworzeniem i produkcją respiratora, który z powodzeniem mógłby zostać wykorzystany w leczeniu pacjentów chorych na koronawirusa, a jego cena i dostępność pozwoliłaby na doposażenie wielu jednostek i być może uratowanie setek, tysięcy żyć. Najpierw jednak prototyp, nad którym prace rozpoczęte przed Wielkanocą cały czas trwają, musi spełnić wiele wymogów, które pozwolą wprowadzić produkt na rynek.
Marek Ciembroniewicz, właściciel spółki EMSI Hightech oraz członek Rady Gospodarczej przy Prezydencie Miasta Siemianowice Śląskie, który wspólnie z ekspertami zespołu VentiHelp pracuje nad prototypem respiratora, jest m. in. współtwórcą słynnego polskiego robota kardiochirurgicznego Robin Heart mc2. Przedsiębiorca na co dzień produkuje urządzenia medyczne, dlatego części do opracowywanego respiratora także wytwarzane są w siemianowickim EMSI, natomiast komponenty elektroniczne i pneumatyczne ściągane są z zagranicy. Szacunki wskazują, że kompletny działający prototyp urządzenia, o wymownej nomen omen nazwie Hope2020, może powstać już w kilkanaście dni.
Zanim produkt trafi do sprzedaży, VentiHelp planuje testować swoje urządzenie w Centrum Medycyny Eksperymentalnej w Katowicach i być może w Fundacji Kardiochirurgii, z którą Marek Ciembroniewicz współpracował podczas budowy rodziny robotów medycznych. Docelowa cena respiratora ma zmieścić się w przedziale 20-30 tys. zł, czyli być kilkukrotnie niższa niż cena dostępnego aktualnie na rynku sprzętu, pochodzącego głównie z USA, który kosztuje od 60 nawet do 200 tys. złotych. Co najważniejsze, twórcy Marek Ciembroniewicz i Patryk Kadlec, postanowili podarować kilka swoich respiratorów polskim szpitalom.
Niestety, nie wiemy jaki był (jest?) ciąg dalszy prac na rodzimym respiratorem, gdy posłaliśmy maila z pytaniami w tej sprawie przeszedł on bez echa.
W tym samym, 18 wydaniu (z końca kwietnia) pisaliśmy tez o bulwersującej sprawie.
Bestie z Siemianowic trafiły do aresztu, ich 4-miesięczna córeczka do szpitala
Niemowlę miało połamane żebra, złamaną kość ciemieniową oraz krwiaki oraz było niedożywione i wycieńczone.
W piątek wczesnym rankiem katowiccy policjanci poinformowali siemianowickich mundurowych o tym, że wykonali czynności w jednym ze szpitalu dotyczące hospitalizowanego tam niemowlęcia. Lekarz dyżurujący powiadomił, że 4-miesięczna dziewczynka ma objawy dziecka maltretowanego, co potwierdziły wykonane na miejscu badania. Niemowlę miało połamane żebra, złamaną kość ciemieniową oraz krwiaki oraz było niedożywione i wycieńczone. Matka dziewczynki zaprzeczyła jakoby miało dość do znęcania się nad córeczką i nie wiedziała skąd wzięły się u niej takie obrażenia. W tym przypadku konieczne było niezwłoczne zatrzymanie kobiety, która jest mieszkanką Siemianowicach Śląskich. Policjanci sprawdzili adres, pod którym miała zamieszkiwać kobieta, lecz nikogo tam nie zastali. Rozpytali sąsiadów i wtedy okazało się, że poszukiwana 26-latka tam nie zamieszkuje. Mundurowi wykonali szereg ustaleń, które doprowadziły ich w końcu do oprawczyni. Kobieta została zatrzymana. Ten sam los podzielił również jej konkubent, z którym miała 2-letniego syna. Oprócz 4-miesięcznego niemowlęcia i dwulatka razem wychowywali jeszcze 5-letnią dziewczynkę. Zebrany materiał dowodowy w postaci przesłuchań świadków oraz dokumentacji medycznej pozwolił na przedstawieniu obojgu zarzutu za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad 4-miesięczną dziewczynką, spowodowanie ciężkich obrażeń oraz sprawowanie nad nią opieki w taki sposób, że narazili niemowlę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Kolejny zarzut dotyczył narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź zdrowia pozostałych dzieci będących pod ich opieką. Rodzeństwo maltretowanej dziewczynki zostało umieszczone interwencyjnie w placówce, a o całej sytuacji został powiadomiony sąd rodzinny, który podejmie w tej sprawie stosowne decyzje. Na wniosek śledczych i prokuratora 26-latka i 31-latek sąd wydał postanowienie o ich tymczasowym aresztowaniu na okres 3 miesięcy. Za popełnione przestępstwa grozi im nawet 10 lat więzienia.
Nowe cyferblaty w michałkowickim kościele
Podczas trwających prac renowacyjnych kościoła pw. św. Michała Archanioła w Michałkowicach wymieniono tarcze zegara na kościelnej wieży. Obecnie zamiast bardzo czytelnych białych z czarnymi cyframi mamy czarne ze złotymi cyframi. Są ładniejsze, ale czy lepiej na nich widać godzinę? O tym przekona się jedynie ten, kto będzie ją sprawdzał na kościelnym zegarze…
W połowie maja minionego roku pytaliśmy:
Czy jest potrzebny pociąg do Siemianowic?
Oczywiście, powiedzą nie tylko siemianowiczanie. Ale na pytanie czy jest nadzieja na pociąg do Siemianowic nikt nie potrafi odpowiedzieć Reakcje czytelników . po naszej poprzedniej publikacji sprawiły, że zapytaliśmy o to w polskich Kolejach Państwowych. Odpowiedź mocno nas rozczarowała. Oto bowiem dowiedzieliśmy się, że PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. ogłosiły przetarg na opracowanie studium wykonalności dla zadania „Prace na odcinku Katowice Zawodzie – Mysłowice – Sosnowiec Jęzor wraz z dobudową torów aglomeracyjnych oraz na obwodnicach towarowych GOP na odc. Katowice Muchowiec – Chorzów Stary – Piekary Śl. Szarlej – Radzionków wraz z przyległymi łącznicami”. W skład tego zadania wchodzi linia kolejowa prowadząca przez Siemianowice. Planowany termin realizacji prac studialnych to lata 2020-2023. Zatem dopiero za 3-4 lata dowiemy się, czy kolej ma zdolności, by takie połączenie uruchomić. Jednak to inne przesłanki zdecydują o tym, gdyż to „decyzja o realizacji takiego połączenia będzie uwarunkowana m.in. dostępnością środków finansowych oraz decyzjami organizatorów publicznego transportu zbiorowego”.
Obecnie jest nim Zakład Transportu Metropolitarnego, który jednak ma w swej jurysdykcji jedynie autobusy i tramwaje. O kolei metropolitarnej decyduje więc Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. Dysponuje już ona wiedzą jak ma taka kolej wyglądać. Wiemy więc, że realizacja całego projektu jest przewidziana na lata 2019-2039 i ma w sumie kosztować 16 mld złotych. Sama koncepcja liczy 860 stron plus załączniki oraz mapy. Te jednak nie zostały opublikowane i nie wiemy jak na nich lokują się Siemianowice, zaś w opisach planowanych linii nazwa naszego miasta pojawia się jedynie jako przystanek na linii Katowice – Port Lotniczy w Pyrzowicach.
Dwudziestoletnia zaś perspektywa to tak duży horyzont czasowy, że wszelkie deliberacje, co podczas nich można zrobić, a co obiecać, są mniej więcej tym samym.
O pasażerskiej kolei pozostały tylko wspomnienia i marzenia. Na ilustracji pocztówka z początku XX wieku z dworcem kolei osobowej w Siemianowicach. Widok od dzisiejszej ul. S. Moniuszki.
Często piszemy o wypadkach drogowych, zazwyczaj tych groźnych, z tragicznymi skutkami. Czasem zdarz się jednak wypadek… efektowny.
Efektowna przewrotka
Widowiskowo – ale też groźnie – wyglądał wypadek jaki wydarzył się w niedzielę (31 maja) w godzinach popołudniowych na ul. Mysłowickiej w pobliżu sklepu Biedronka i stacji benzynowej. Rozpędzony chevrolet w efekcie gwałtownie wykonywanych manewrów zjechał z ulicy i zatrzymał się na stacji wypożyczeń rowerów kołami do góry, co uwiecznił naoczny świadek – zdjęcie jakie prezentujemy pochodzi z postu pana Krzysztofa Załęskiego na stronie Nasze Siemianowice Śląskie.
Policja ustaliła okoliczności i przyczyny wypadku. Na miejscu kierujący pojazdem 25-latek został przebadany przez załogę karetki pogotowia, jednak nie wymagał pomocy medycznej. Stróże prawa zbadali stan trzeźwości kierującego – 25-latek był trzeźwy. Może więc mówić o dużym szczęściu, także dlatego, że w zdarzeniu ucierpiało tylko kilka rowerów. Przybyli na miejsce policjanci wspólnie ze strażakami zabezpieczali miejsce kolizji oraz usuwali zniszczenia. Kierujący nie miał praktycznie żadnego doświadczenia na drodze, ponieważ prawo jazdy posiadał zaledwie kilka miesięcy. Ponadto ogumienie w samochodzie było w bardzo złym stanie, a chevrolet nie miał zrobionych badań technicznych. Wszystko to mogło doprowadzić do tragicznego w skutkach wypadku. Na całe szczęście zakończyło się jedynie na zniszczeniu mienia. Kierowca chevroleta został ukarany mandatami karnymi oraz będzie ponosił koszty za zniszczenia miejskiej wypożyczalni rowerowej i infrastruktury drogowej. Chevroltem też już chyba nie pojeździ,, bo jeśli skąpił na opony i badania techniczne to zapewne auto-casco też nie wykupił.
W połowie czerwca odnieśliśmy się do wówczas przedstawionego miasta. Tak go oceniliśmy, wierzymy, ze tegoroczny będzie napisany rzetelnie, na podstawie danych i ich analiz, a nie na potrzeby propagandy.
Pokolorowany, ale za to niepełny Raport o stanie Siemianowic Śląskich
Ale i tak obraz miasta jest mocno niewyraźny. Raport pomija cale obszary danych jakie powinny być znane i zinterpretowane, by wiedza o kondycji, wadach i zaletach Siemianowic była w miarę pełna.
Tegoroczny Raport to niezbyt udana wersja „kopiuj-wklej” materiałów otrzymanych bądź z wydziałów urzędu, bądź jednostek i firm współpracujących. Brak analiz, wniosków zastąpiono stosem danych, które nigdzie jednoznacznie nie stwierdzają, czy procesy jakie zachodzą wymagają wsparcia czy przeciwdziałania – i jakiego. Mamy więc w Raporcie informacje czym jest Straż Miejska oraz jakie zadania ma Ochotnicza Straż Pożarna, nie wiemy jednak ile w mieście jest firm, jakiego typu, w jakich sektorach, o jakich kwalifikacjach pracowników zatrudniają. Nie wiemy także ile mieszkańców prowadzi działalność gospodarczą, jaka jest w wśród nich fluktuacja. Czy to jest jedyne źródło utrzymania, czy też działalność dodatkową. Nie mamy danych o niewykorzystanych lokalach na działalność gospodarczą – a przecież na co dzień obok takich przechodzimy – i dlaczego stoją puste, nie przynosząc dochodów.
Raport zawiera tylko jedną (!) daną z Głównego Urzędu Statystycznego – o liczbie ludności (66.963-stan na dzień 30.06.2019 r.) całkowicie pomijając znaczenie zebranych informacji przez GUS, podobnie czyni w odniesieniu do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, a przecież miasto to nie tylko urzędy i instytucje samorządowe, a na tym się raport skupił. Daje więc fałszywy obraz.
Brak mieszkań jest głównym problem siemianowiczan, mimo że plan budowy nowych mieszkań wykonano w 100%, pewnie dlatego, że nie przewidywał on budowy mieszkań.
Pierwsze półrocze 2020 zakończyło się mocnym politycznym akcentem: wyborami prezydenckimi. Okazało się, że jak cała Polska
Siemianowice Śląskie na pół podzielone
Sprawnie poszło liczenie głosów siemianowickich komisjach wyborczych. Wiemy już, że liderzy mający niemal identyczna ilość głosów o całą długość wyprzedzili pozostałych. Tak więc kolejności po I turze wygląda tak:
- Rafał Trzaskowski – 11 500 głosów
- Andrzej Duda – 11 145 głosów
Pomiędzy tymi dwoma kandydatami rozstrzygnie się II tura, 12 lipca.
Pozostali kandydacie otrzymali:
- Szymon Hołownia – 5494 głosów
- Krzysztof Bosak – 2257
- Robert Biedroń – 897
- Władysław Kosiniak-Kamysz – 580
- Stanisław Żółtek – 80
- Waldemar Witkowski – 58
- Paweł Tanajno – 56
- Marek Jakubiak – 48
- Mirosław Piotrowski – 29
Frekwencja w naszym mieście wyniosła 64,04 procent. Przy 49 851 uprawnionych do głosowania z możliwości tej skorzystało 31 944 siemianowiczan.