O trawie, krzewach i kwietnych łąkach
Czerwcowe upały sprawiły, że większość trawników – także w naszym mieście – przypomina mongolski step. Winne tu są procedury, grafik ścinania, a raczej golenia kosiarkami do gołego piachu oraz wysokie temperatury. Taki trawnik należałoby co dzień zraszać, wiemy kiedy – po zachodzie słońca! – nie wiemy wszakże w jaki sposób i za ile?
Remedium na to maja się stać kwietne łąki, które lepiej wytrzymują upały. Władze miasta już zdecydowały, że będą takimi łąkami zastępować trawniki.
Czy to jednak do końca dobry pomysł? Takie łąki to zwiększona ilość owadów wokół nich, niekoniecznie miłych i pożytecznych, to rozsiewanie nie zawsze przydatnych, a często wywołujących alergie roślin oraz idealne schronienie dla małych gryzoni.
Czy więc nie zostawiać łąk naturze, a w miastach jednak pielęgnować zieleń urządzoną?