Metropolia, czyli kołocz z posypką
Siemianowice Śląskie są członkiem Metropolii Górnośląsko-Zagłębiowskiej razem z Bojszowami czy Psarami. I co z tego wynika?
Metropolia, czyli kołocz z posypką
Gdy Prawo i Sprawiedliwość nie mogąc wygrać wyborów na prezydenta Warszawy wymyśliło powstanie wielkiej metropolii (jakby Warszawa już taką nie była) przyłączając do niej małe i mikre gminy wokół niej, podniósł się wielki rejwach i sprzeciw gmin mających być wcielone pod jurysdykcję Metropolii Warszawa.
Po prostu wszyscy zobaczyli bezsens takiej propozycji więc i inicjator, czyli PiS, wycofał się z pomysłu.
Przypominam tę przeszłą historię, nie bez kozery. Gdyż przez 10 lat istnienia Górnośląskiego Związku Metropolitalnego – organizacji lobbującej na rzecz powstania Metropolii Górnośląskiej – należało do niego 14 dużych miast integralnie ze sobą zrośniętych urbanistycznie i powiązanych układem komunikacyjnym z Drogowa Trasą Średnicową na czele.
Gdy w końcu sejmowa ustawa pozwoliła na powstanie metropolii okazało się, że należy do niej 41 gmin, w tym takie jak Bojszowy, Chełm Śląski, Mierzęcice lub Wyry mające każde tyle mieszkańców co niewielkie osiedle w Katowicach, Sosnowcu czy Gliwicach.
Jaki jest sens łączenia się w metropolie miast dużych i bardzo dużych (na polskie warunki rzecz jasna) z gminami o charakterze wiejskim. Czyli – inaczej stawiając pytanie: w jakim wspólnym działaniu – którego nie można rozwiązać na szczeblu województwa, małe gminy widzą korzyść z obecności w Metropolii Górnośląsko-Zagłębiowskiej?
Powstanie – jestem co do tego przekonany – Metropolii w obecnym kształcie było li tylko wynikiem politycznej decyzji, która nie niesie za sobą żadnego planu działania, przynajmniej o takim nie słychać.
Co zaś do wspólnych działań i wspólnego rozwiązywania problemów: długo przed powstaniem Metropolii władze Sosnowca i Mysłowic postulowały przedłużenie DTŚ-ki na wschód. Teraz Metropolia jest, a i tak brak w takiej inicjatywie interesu Katowic wstrzymał ją ad calendas graecas.
Proszę więc sobie wyobrazić jaką siłę przebicia we wspólnych działań (jeśli takowe zostaną w ogóle wymyślone) mają wymienione małe gminy.
Jak na razie metropolia przypomina wielki placek ozdobiony niczym posypką satelitarnymi wobec terenów zurbanizowanych rolniczych gmin, w sam raz na sobotnio-niedzielną wycieczkę czy osiedlenie się w sielskiej okolicy.
Grzegorz Grzegorek
PS. Cos mi się wydaje, że Jaworzno uciekając przed członkowskim w metropolii wiedziało co robi.