Grzegorz Długi o kończącej się kadencji Sejmu
Już godziny tylko dzielą nas od końca obecnej kadencji Sejmu no i oczywiście rozpocznie się kolejna już IX kadencja.
To dobra okazja by krótko zastanowić się nad podsumowaniem kończącej się kadencji. Nie chodzi o pełne, dogłębne i szczegółowe analizy lecz o spojrzenie, nieco emocjonalne, pojedynczego posła z niewielkiej formacji politycznej ale reprezentującego wielki region.
Politykom (i mediom) udało się w mijającej kadencji głęboko podzielić obywateli i nie jest to osiągnięcie z którego powinni być dumni. To utrudniło działanie tym, którzy przyszli do Sejmu by wypracować i wprowadzić racjonalną i spokojną reformę państwa, likwidację absurdów i ochronę tożsamości i tradycyjnych wartości, które budują a nie niszczą. Czy wobec tego emocjonalnego polsko-polskiego sporu idea zmiany konstytucji, wprowadzenia referendum, odpowiedzialności posłów, demokratyzacji prawa wyborczego, reformy sądów, ochrony granic przed niekontrolowanym zalewem itp. zaginęła?
Odpowiedz, wbrew pozorom, jest dość optymistyczna. Weźmy na przykład zmiany konstytucyjne. Cztery lata temu nikt nawet nie zdawał sobie sprawy jak duży mamy problem. Teraz jest to już powszechna wiedza, że konstytucja, system referendalny i wyborczy jest do zmiany. Sukcesem tej kadencji jest właśnie to, że taka świadomość została zbudowana. Oczywiście bieżąca polityka powoduje, że mówi się „zmiany są konieczne ale nie w tej chwili bo ….” – ale to jest normalne przed dużymi decyzjami. Dzięki mijającej kadencji powstała świadomość i poczucie potrzeby zmian. Teraz trzeba tylko czekać na okazję i odwagę by ich dokonać.
Przecież nawet ostatnie kontrowersje wokół kandydatur do Trybunały Konstytucyjnego nie miałyby miejsca gdyby wprowadzono wniesiony 4 lata temu przez K’15 projekt zakładający wybór sędziów Trybunału większością 2/3 głosów. A to tylko likwidacja jednego z absurdów naszego systemu gdzie konstytucję zmienić można tylko większością 2/3 głosów a wybór osoby, które decydują jaka jest treść konstytucji może zależeć od większości jednego posła. Oto Polska właśnie.