Debata, czy ustawka?

Kukiz w Siemianowicach Śląskich

„Przyjedźcie w sezonie grzewczym do mnie, do wioski gdzie mieszkam, to przekonacie się co to smród. Tam w piecach pali się wszystkim. Wy tu macie kryształowe powietrze…”

Paweł Kukiz

Piątek, piąteczek, piątunio. Wspaniałe miejsce w Siemianowicach, czyli Zameczek i oczekiwane spotkanie posłów Kukiz 15 z mieszkańcami miasta. Debata ma dotyczyć dwóch jakże ważnych tematów – od dawna potrzebna ustawa odorowa i trwający od ponad miesiąca protest rodzin z osobami niepełnosprawnymi, przede wszystkim tymi już dorosłymi. Frekwencja dopisała. Gospodarzem otwartego spotkania jest Rafał Piech, Prezydent miasta, a z ramienia Kukiz 15 Barbara Chrobok, Paweł Kukiz, Grzegorz Długi i Krzysztof Sitarski. Zapowiada się co najmniej ciekawie, bo i tematy ważne.

Na początek Pan Prezydent wygłosił prelekcję na temat konieczności zmian w temacie ochrony środowiska szczególnie dotyczących działalności firm utylizujących odpady. Z rzutnika wyświetlane są slajdy z bardzo pożądanymi postulatami i w dodatku dołączone są zdjęcia ilustrujące dwa pożary, które wydarzyły się w siemianowickim zakładzie utylizacji odpadów.

Czyli sprawa jest jasna, w Siemianowicach Śląskich jest tylko jeden taki zakład utylizacji, wrzód na pewnej części ciała, jak to określił w trakcie późniejszej dyskusji jeden z miejscowych aktywistów. Dyskusja była owocna. Stosunkowo mało było o projekcie nowej Ustawy, ale za to wiele o wspomnianym przez gospodarza miasta przedsiębiorstwie. Na szczęście posłowie nie dali się wpuścić w maliny i podjęli tylko temat projektu nowej Ustawy, która na razie utknęła w zakamarkach Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Temat pierwszy się skończył, i tu ciekawostka. Pan Prezydent dostał pilne wezwanie i już protestem osób niepełnosprawnych nie mógł się zająć, a co więcej większość zadających pytania dotyczące utylizacji odpadów w „jedynym” takim zakładzie w Siemianowicach także dostała pilne wezwania i opuściła debatę. Szkoda, bo problemy osób niepełnosprawnych także dotyczą tego miasta. No cóż i tak bywa. Reasumując, nie zamierzamy bronić znienawidzonej przez Urząd Miasta firmy, ale postaramy się skutecznie wyśledzić dlaczego na szczeblach miejskiej władzy zależy udowodnienie, że w Siemianowicach tylko w tym jednym miejscu śmierdzi i o co w tym chodzi. Mamy już pewien ślad.

Piotr Śmigielski


Krucjata Rafała Piecha

Wielka polityka wkroczyła do Siemianowic Śląskich. W sposób bezpośredni, poprzez przybycie do Zameczku w Michałkowicach sporej reprezentacji Klubu Kukiz’15 z jego liderem.

Ale teraz mam na myśli warstwę werbalną wielkiej polityki, w której dominuje chęć skłócenia, odmawiania racji adwersarzom i oskarżanie ich o grzechy wszelkie.

Oto w serwisie prasowym, jaki co tydzień przygotowuje Piotr Kochanek Rzecznik Prasowy Urzędu Miejskiego, w zapowiedzi spotkania siemianowiczan, władz miasta z Pawłem Kukizem i parlamentarzystami jego klubu czytamy:

„Spotkanie jest pokłosiem apelu społeczności siemianowickiej, która wypowiedziała zdecydowaną wojnę firmom, które zatruwają odorem powietrze w wielu polskich miastach.”

Po pierwsze, apel był inspirowany przez Rafała Piecha, prezydenta miasta, po drugie tym mieszkańcom, którzy go podpisali chodziło po prostu o to, by nie śmierdziało. Ale na pewno nie wypowiadali wojny firmom, które itd. … Zwłaszcza zaś „w wielu polskich miastach”, bo cóż zrobili siemianowiczanie, gdy wskutek awarii w Gdańsku przez kilka dni capiło odchodami?

Może logiczniej byłoby napisać walkę, sprzeciw, protest i nie firmom, tylko złym technologiom przez firmy stosowanym. Ale cóż, jak wojna to wojna, jeńców „społeczność siemianowicka” brać nie zamierza.

Sytuacją została podgrzana i o to chodzi. Nie dziwią nas więc już inne – gołosłownie – rzucane sformułowania. Jak na przykład takie, użyte przez Rafała Piecha w swej wypowiedzi pomieszczonej w najnowszym, majowym numerze miesięcznika Głos Miasta wydawanego za pieniądze siemianowiczan dla siemianowiczan, (ale czy na pewno w ich interesie ?) o firmie, która „dopuszcza do powstawania pożarów” i której działalność „należy wstrzymać”.

Może zapytamy więc prezydenta przy tej okazji, dlaczego to on, Prezydent Miasta dopuszcza do powstawania pożarów w Siemianowicach, a tych już tylko w tym roku było sporo. Może więc i działalność Prezydent Miasta należałoby z tego powodu wstrzymać?

Jestem przekonany, że gdyby zorganizować akcję zbierania podpisów przeciwko pożarom w mieście, wtedy także z podpisami nie byłoby kłopotów. Ale wiemy, że żadna ustawa – a takie już są – nie sprawią, że pożarów nie będzie.

Wróćmy jednak do sedna problemu, czyli histerii jaką prezydent wywołuje przy każdej możliwej okazji, jeśli tylko ma ona związek z firmą BM Recykling. Nie oszukujmy się. To chodzi o te firmę i to jej działalność należy wg prezydenta wstrzymać. Tylko niech powie też siemianowiczanom, co jeszcze wstrzyma, gdy zabraknie mu w budżecie kilkaset tysięcy złotych wpłacanych przez te firmę.

Kłopotów ze składowiskami czy wysypiskami śmieci (bez dzielenia ich na kategorie) Siemianowic to nie pierwszy raz. Przez szereg lat istnienia tego przy ul. Zwycięstwa, prowadzonego przez firmę Landeco, skargi sypały się na tę firmę. Zostało ono zamknięte i teren niebawem będzie można zagospodarowywać.

To jednak nie jedyne jakie istniało w Siemianowicach Śląskich. Jedno z nich znajdowało się w lesie, nieopodal Walcowni Rur Jedność, na nieogrodzonym terenie, więc zapewne niezbyt legalne. Istniało wystarczająco długo, by hałda odpadów tam zgromadzonych urosła do sporych rozmiarów. Co widać na zdjęciach do jakich dotarliśmy.

Każde nie zagospodarowywane wysypisko śmieci musi śmierdzieć i zapewne to też śmierdziało, tym bardziej, że tam po prostu odpady były wysypywane i spokojnie „dojrzewały”.

Rachunek jednak za to przyszło płacić innym przedsiębiorcom. Nieopodal tego, zasypanego już składowiska, istniała kompostownia osadów ściekowych Firmy Usług Ekologicznych Krystyna Żądło, oraz pracowało BM Recykling.

Warto zapytać w tym miejscu, co to było za wysypisko, kto wydał (jeśli wydał) zezwolenie i na co ono opiewało. Śmieci tam przywiezione nadal tam są, teraz jedynie przysypane ziemią, co wcale nie znaczy że pod jej warstwo nie zachodzą niekontrolowane procesy chemiczne i biologiczne.

Temat jak widać jest rozwojowy i można na nim zbić kapitał polityczny. Warto jednak używać wszystkich zmysłów, bo wtedy także słyszymy i widzimy.

Grzegorz Grzegorek

PS. Wróćmy jeszcze do tytułu naszego felietonu.

Rafał Piech zapewne z koniunkturalnych pobudek przedwyborczych (chcemy w to wierzyć, że tylko to nim kieruje) postanowił rozhuśtać emocje, by radykalnym działaniami objawić się mieszkańcom niczym Święty Jerzy zabijającym smoka, który dla niego przyjął postać i nazwę BM Recykling.

To nie nowe zachowanie.

Takie pomieszanie znamy z dzieła pewnego Hiszpana. Nazywał się Miguel Cervantes i stworzył postać Don Kichote, któremu wszystko się myliło, co nie przeszkadzało mu podejmować walki ze złem wszelkim, przeciw któremu – tego był pewny – prowadził krucjatę.

Czytaj nas, co wtorek. Powiadamiać Cię e-mailem ?
Powrót do strony głównej, czyli najnowszego wydania naszego Tygodnika