Czy ktoś policzył kwoty jakie wydawane są na promocję budżetu obywatelskiego i wszelkie związane z tym imprezy?

Czyj jest budżet miasta?

Publikujemy niniejszy felieton dopiero dzisiaj, gdy minął już termin składania propozycji do Budżetu Partycypacyjnego, zwanego popularnie, acz nieco fałszywie, Obywatelskim. Czynimy tak dlatego, by nie zostać posądzonymi, że jesteśmy przeciwko inicjatywom mieszkańców, które on wywołuje, ani też, że w jakikolwiek sposób chcemy wpłynąć na zgłaszane wnioski.

Jesteśmy przekonani jednak, że to odwracanie uwagi od możliwości realnego wpływu mieszkańców na cały budżet miasta. Budżet Siemianowic Śląskich wg uchwały z 18 grudnia 2017 roku na rok 2018 wynosi po stronie wydatków 345 788 048 zł. I to te miliony należą do wszystkich obywateli, i to budżet miasta winien być kreowany jako Obywatelski, o czym zdaje się wszyscy powoli zapominamy, oddając go w ręce urzędników i samemu zadawalając się lichym okruszkiem jaki nam ci urzędnicy rzucą.

Budżet partycypacyjny na 2018 rok wynosi 2 400 000 zł, co stanowi 0,75% budżetu miasta! To już państwo pozwala nam zdecydować samemu co zrobimy z 1% należnego mu podatku, z którego tworzy się budżet państwa! I to bez żadnej oceny, bo po prostu tak chcemy i już. Przy budżecie zwanym obywatelskim nasza wola podawana jest ocenie. Ale nie tylko z tego powodu zabawa w budżet obywatelski jest szkodliwa.

Po pierwsze delikatnie pokazuje mieszkańcom gdzie jego miejsce przy wpływie na budżet miasta.

Po drugie energia społeczną jaka się przy tym wyzwala jest niweczona przez arbitralne decyzje urzędników, którzy zatwierdzają – lub nie – inicjatywę mieszkańców jako „słuszną”.

Po trzecie maskuje rzeczywiste potrzeby lokalnych społeczności, którzy chcieliby jakiejś większej inwestycji, ale wysokość budżetu zwanego obywatelskim im na to pozwala. W ten sposób w glorii i chwale można ogłaszać, że „zgodnie z wolą mieszkańców” ustawiono 10 ławek przy ulicy. Ale żeby stan tej ulicy poprawić to już nie bardzo można się chwalić, mimo że to być może najważniejsza potrzeba dzielnicy, której jednak nikt nie zgłosił ograniczony gorsetem kwoty o jaką można występować.

Sprawy o jakie w budżecie obywatelskim postulują mieszkańcy winny być decydowane na poziomie Jednostki Pomocniczej, czyli tzw. Rady Dzielnicy, która miałaby budżet w wysokości.

Zaś coroczne maratony – od momentu przyjmowania wniosku do ich wyboru mija 4 miesiące – deliberacji nad podziałem kwoty tak małej w stosunku do miejskiego budżetu, na którym na kilku posiedzeniach decyduje kilkanaście osób jest marnowaniem społecznej energii. No i nikt nie policzył kwot – a chętnie byśmy je poznali – jakie wydawane są na promocję budżetu obywatelskiego i wszelkie związane z tym imprezy.

Sądzimy, że wraz z zabawą w budżet obywatelski powinno odbywać się głosowanie celów jakie w miejskim budżecie winny się, zdaniem lokalnych społeczności znaleźć, a jako gwarantów na wysłuchanie ich postulatów uczynić radnych z dzielnicy. Tylko wtedy wykształcimy społeczeństwo świadome swego wpływu na miejski budżet i rozliczania radnych z obietnic.

W obecnym kształcie budżet zwany obywatelskim jest jak serwitut przyznawany chłopom przez szlachtę. Dwa razy w roku mogli wejść do pańskiego lasu, by nazbierać sobie szyszek na opał. Przez cały zaś rok pracować na rzecz owego dobrego pana.

Grzegorz Grzegorek

siemianowice budżet obywatelski
Zdjęcie pożyczone z https://bo.siemianowice.pl

Czytaj nas, co wtorek. Powiadamiać Cię e-mailem ?
Powrót do strony głównej, czyli najnowszego wydania naszego Tygodnika