Budżet państwa się rozłazi – Obywatelu płać!

lekarz a podatki na służbę zdrowia

Państwa bogate to te, które premiują pracę, a nie rozdawanie pieniędzy

Tzw. Polski Ład, to pomysł na worek obietnic dla tych, którzy od państwa (czyli od innych obywateli) dostają i ukryte podwyżki podatków dla tych, którzy na budżet swoimi dochodami się składają.

Jeden tylko przykład: rząd zapowiada wprowadzenie 9-procentowego podatku zdrowotnego zamiast zryczałtowanej składki zdrowotnej. Efekt majstrowania przy składce zdrowotnej od zatrudnionego będzie taki, że efektywna stawka dla zarabiających poniżej 120 tys. rocznie wyniesie więc nie 17 proc., a 24,75 proc. a dla lepiej zarabiających powyżej 120 tys., nie będzie to 32 proc., a 39,75 proc.

Nie sądzimy, by nazwali oni to rozwiązanie ładem. Ciągle poza decyzjami jest III stawka podatkowa (dla najbogatszych), którą PiS zlikwidował. W obecnej sytuacji, kiedy kariery w stylu Obajtka są w szeregach PiS-u codziennością, wiemy dlaczego: bo trzecia stawka właśnie PiS-owskiej nomenklaturze sięgnęłaby do kieszeni.

Widać wyraźnie, ze rząd nie potrafiąc lepiej zorganizować opieki zdrowotnej, sięga do kieszeni obywateli, by swe niedosięgnięcia łatać pieniędzmi, a nie dobrymi decyzjami, mądrym zarządzaniem, sprawiedliwym dzieleniem tego, co już ma.

Nie dziwi więc, że ani słowem nie wspomina jakie zmiany w opiece zdrowotnej chce wprowadzić.

Niczego dobrego jednak się nie spodziewamy, skoro ani jedno słowo krytyki nie padło pod adresem obecnych rozwiązań, które są efektem reformy Konstantego Radziwiłła ministra w rządzie PiS w poprzedniej kadencji.

W jej efekcie – a miała zlikwidować zadłużenie szpitali „dzięki” sprawiedliwej, po równo, dopłacie z budżetu dla wszystkich szpitali – zadłużenie szpitali wzrosło. Przyszła więc pora – nam obywatelom – zapłacić za głupie pomysły.

Rząd – sądząc z rozwiązań zaproponowanych w tzw. Nowym Polskim Ładzie – sądzi, że herbata się robi słodka od mieszania, a nie od cukru.

Proponuje więc kolejne metody dystrybucji pieniędzy, które zabiera obywatelom, a nie proponuje rozwiązań zwiększających produktywność. Zapomina przy tym, że im społeczeństwo bogatsze, tym mniej chce z państwowej kiesy.

Ale też takim, które ma samodzielnie zarobione pieniądze, a nie tylko zasiłki, trudnej rządzić. Właśnie z tego powodu – bo nie bierze od rządu, nie można mu więc nic zabrać.

Czytaj nas, co wtorek. Powiadamiać Cię e-mailem ?
Powrót do strony głównej, czyli najnowszego wydania naszego Tygodnika